wtorek, 18 czerwca 2013

people, people everywhere...

  Wyczekiwane wakacje trwają już prawie 2 miesiące. Niestety od tego czasu nie dostałam żadnego przypływu weny czy olśnienia, więc po raz kolejny zmusiłam się do wyszukania staroci na komputerze. 
  Tego rodzaju fotografia, jak ta poniżej, jest chyba moją ulubioną. Prawdopodobnie, dlatego że zdecydowana większość ludzi na tych zdjęciach nie zdawała sobie sprawy z tego, że właśnie stała się moimi modelami. Dlatego też mogli pozostać naturalni, swobodni a jednocześnie bezbronni w pewien sposób. Nie każdy to pochwala. Zdaję sobie z tego sprawę. Zaryzykowałam jednak. Równie dobrze mogłabym do kogoś podejść, poprosić aby zapozował, ale jestem świadoma, że byłby to niewypał... Większość ludzi najzwyczajniej w świecie odmówiłoby, a pozostała część spięła by się. Poza tym odebrałoby mi to całą frajdę. Polecam więc tego rodzaju zabawę. Warto rozejrzeć się kilka razy dookoła i mieć zawsze szeroko otwarte oczy!